Nie wymagamy doświadczenia żeglarskiego

benek BELA

Odkąd w ramach prezentu na 18-ste urodziny popłynął na rejs morski z morzem nie może się rozstać. Jak mówi, że na jakiś czas wraca na ląd, to i tak wszyscy wiedzą, że będzie to krótki czas. Można powiedzieć, że w przerwach od pływania próbuje skończyć studia. Doszedł już do takiej wprawy, że cały semestr robi w pół semestru, żeby przez drugie pół być na morzu. Ostatnio opłynął Europę z Gdyni do Nicei, na chwilę wrócił, żeby napisać kilka egzaminów i w połowie sesji znowu wyjechał na Morze Śródziemne. Sam nie do końca wierzy w to, że da się tyle pływać i do tego w międzyczasie studiować na Politechnice.

Statki i jachty poznał od kilu po top masztu. Na jachtach pływa jako skipper, na żaglowcach jako bosman, czasem jako oficer. Albo jako bosman i oficer w jednym. Z tego powodu dużo czasu spędził przy pracach remontowych, przygotowaniach przed sezonem, czy na stoczni. Pływał przede wszystkim tam, gdzie da się pożeglować. Stąd głównie rejsy po Bałtyku, Norwegii, Atlantyku i Morzu Liguryjskim. Cierpi na dyslondię, więc nie może opuścić pokładu na zbyt długo. Żeby z czystym sumieniem powiedzieć, że jakieś miejsce odwiedził, wystarczy że postoi na kei przez kwadrans. Ale spokojnie, załogom daje wystarczająco dużo czasu na zwiedzanie.

Jak załoga chce pośpiewać, to wyciąga gitarę i wciela się w rolę shantymena. Chętnie dzieli się wiedzą i morskimi opowieściami. Jak zapytacie, to opowie co oznacza kawa u bosmana, kto to Szara Lady, jaki sposób wymyślił z mechanikiem na Pogorii żeby zmusić wszystkich do wejścia na reje i… zresztą zapytajcie sami jak razem popłynięcie.

#udostępnij